Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

Wystawy czasowe

Dariusz Turek

Dariusz Turek

Zapraszamy na „internetowe” zakupy w naszym muzeum

Z powodu zamknięcia instytucji kultury dla publiczności nieczynny jest również nasz muzealny sklepik. Tymczasem pojawiły się tam nowości, które można zamówić za pośrednictwem naszej strony www.
Prawdziwym hitem wspólnych popołudni i rodzinnych wieczorów ma prawo stać się  gra „Polak mały”, w której uczestniczyć może od dwóch do ośmiu osób. Rzecz dotyczy symboli narodowych, o których wiedza przyswajana jest niejako przy okazji.
W sklepiku nie brak też ciekawych publikacji książkowych i paramilitarnych gadżetów. Na niektóre warto spojrzeć… z przymrużeniem oka.
Całość dostępna w zakładce KSIĘGARNIA.
Zapraszamy!

Czytaj dalej...

Muzeum zamknięte dla zwiedzających do odwołania

Informujemy, że na podstawie Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 20 marca 2020 r. w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu epidemii, w związku z § 1 i § 6, pkt. 2 tegoż, aż do odwołania ustanawia się czasowe ograniczenie działalności Muzeum poprzez jego zamknięcie dla zwiedzających.

Decyzja dotyczy wszelkich form i wydarzeń realizowanych w naszej placówce, tj. zarówno grup zorganizowanych jak i turystów indywidulanych, zamawiających warsztaty, ogniska, itp.

O wszelkich zmianach informować będziemy na bieżąco za pośrednictwem naszej strony: www.muzeum.skarzysko.pl oraz poprzez komunikatory społecznościowe.

Za utrudnienia przepraszamy.

Czytaj dalej...

Czarna Śmierć – czym była naprawdę

Specjalnie dla Czytelników naszej strony, krótką rozprawę na temat "Czarnej Śmierci", która dotknęła ludność Europy w XIV wieku napisał prof. zw. dr hab. Wojciech Iwańczak.

W czasach niepewności i lęku, które przeżywamy, oprócz lekarstw i pieniędzy przydaje się także znajomość historii. Uświadomimy sobie wówczas, że podobne sytuacje jak ta, z którą teraz mamy w Polsce – i nie tylko – do czynienia bywały już w przeszłości i przybierały nawet znacznie groźniejszą postać. Myślę oczywiście o sławnej Czarnej Śmierci, o której warto powiedzieć nieco więcej, ponieważ pewne jej cechy wykazują podobieństwo do tego co dzieje się wokół koronawirusa.
Czarna Śmierć - wielka epidemia ( a dzisiaj wolimy nawet używać terminu pandemia ) pojawiła się w Europie Zachodniej w roku 1347 w Messynie na Sycylii. Rzecz ciekawa, sama nazwa nie jest średniowieczna, ale rozpowszechniła się dopiero w XVIII, a na dobre w XIX w. W XIV w. mówiono raczej o Wielkiej Śmierci czy Wielkiej Morowej Zarazie, zaś muzułmanie, których także to nieszczęście dotknęło używali częściej terminów Powszechna Plaga, Wielkie Zniszczenie, Wielki Mór czy Rok Zagłady. Popularnie chorobę tę określamy jako dżumę. Czemu zaś „Czarna” ? Jedna wersja twierdzi, że od ciemnej barwy martwiczo – zgorzelinowych guzów i wrzodów, jakie tworzyły się na skórze chorego, ale istnieje też koncepcja, że od depresyjnego „czarnego” nastroju jaki epidemia spowodowała.
W Kronice messyńskiej Michała Platiensis czytamy: „na początku października, w roku od wcielenia Syna Bożego 1347, dwanaście genueńskich galer…przypłynęło do portu w Messynie. Ich załoga przywiozła tak złośliwą zarazę, że każdy, kto tylko rozmawiał z nimi ( załogą ), został naznaczony przez śmiertelną chorobę i w żaden sposób nie mógł uniknąć śmierci…Zainfekowani odczuwali jak ból przenika ich ciało i podupadali na zdrowiu. Potem odkrywali na udach i ramionach krosty…Choroba postępowała tak, że ludzie gwałtownie wymiotowali krwią. Wymioty trwały bez przerwy przez trzy dni, bez możliwości ich powstrzymania, a potem przychodziła śmierć…Nie tylko ci, którzy rozmawiali z ofiarami, ale także ci, którzy dotykali lub używali rzeczy do nich należących umierali…Ponieważ wzrastała duża śmiertelność w Messynie, wielu ( ludzi ) zażyczyło sobie wyspowiadać się z grzechów i sporządzić testamenty, ale kapłani, prawnicy i notariusze odmawiali otwierania domów w obawie przed zarazą…Kiedy katastrofa osiągnęła apogeum, mieszkańcy postanowili emigrować…do miast Katanii. Zaraza przylgnęła jednak do uciekinierów i towarzyszyła im wszędzie…Przerażeni mieszkańcy ( katańskich miast ) nie pozwalali grzebać ( zmarłych ) uciekinierów z Messyny w miastach, stąd wszyscy byli zrzucani do głębokich rowów poza murami…Zaraza rozproszyła się tak, że zmarła niezliczona rzesza ludzi…Epidemia szalała od października 1347 do kwietnia 1348 roku”. Inna kronika ze Sieny zapisała: „Tak wielu ( ludzi ) umierało, że wszyscy zaczęli wierzyć, iż nastąpił koniec świata”.
Początków zarazy badacze dopatrują się w Mongolii w latach 20 XIV w., blisko pustyni Gobi. Później ogarnęła Chiny i w latach 1351 – 1353 uśmierciła ok. 65% mieszkańców tego kraju. Potem przez środkową Azję dotarła nad Morze Czarne, na Krym, a następnie rozeszła się po świecie drogą morską. W latach 1345 – 1346 flotylla genueńska stacjonująca w porcie czarnomorskim Kaffie ( dzisiaj Teodozja ) była oblegana przez chana Złotej Ordy Dżanibeka, w którego wojsku wybuchła dżuma. Ta armia „podarowała” chorobę załogom genueńskim, które z kolei przywiozły ją do Messyny. Błyskawicznie rozeszła się po wielkich portach basenu śródziemnomorskiego, pojawiła się w Konstantynopolu, Aleksandrii, na Cyprze, w wielkich metropoliach włoskich: Genui, Wenecji, Pizie i Florencji. Kolejne jej „zdobycze” to Francja, Hiszpania, Anglia, Niderlandy, Norwegia, Szwecja, dotarła także w odległe regiony, takie jak Szkocja, Islandia, Orkady, Grenlandia, Wyspy Owcze, Szetlandy, przekroczyła też Alpy i nawiedziła Szwajcarię, Austrię i Niemcy, dalej Brandenburgię, wreszcie Rosję i Ukrainę. Świat muzułmański także znalazł się „w oku cyklonu” – chociaż kojarzymy zazwyczaj zarazę z Zachodnią Europą – wielka metropolia Damaszek utracił prawie połowę swoich mieszkańców, a na wschodnich i południowych wybrzeżach Morza Śródziemnego ofiarą padło około 30 – 40 % ludności muzułmańskiej. Wśród zmarłych w wyniku Czarnej Śmierci byli też przywódcy: król Alfons XI kastylijski, wielki książę moskiewski czy patriarcha Kościoła prawosławnego. Rzecz ciekawa tereny Środkowej Europy, z Polską włącznie zostały dotknięte epidemią w znikomym stopniu, co nie znalazło dotąd satysfakcjonującego wyjaśnienia. Faktem jest, że w porównaniu z gęsto zaludnionymi obszarami Europy zachodniej czy południowej tereny te zasiedlało znacznie mniej mieszkańców. Jeśli mowa o przyczynach Czarnej Śmierci to nie ma chyba jednoznacznego wyjaśnienia, wymienia się różne czynniki. Nieurodzaje, głody ( a człowiek niedożywiony jest mniej odporny na choroby ), zmiany klimatyczne. Przypuszcza się, że zaraza doprowadziła do ostatecznej likwidacji osadnictwa na Grenlandii, gdzie ochłodzenie klimatu i głód bardzo je przetrzebiły. Straty w ludziach osiągnęły astronomiczne rozmiary, z około 75 milionów mieszkańców ówczesnej Europy Czarna Śmierć zabrała około 25 milionów ( a w roku 1430 ogół ludności Europy Zachodniej sięgał jedynie 20 do 40 milionów ), szczególnie dotkliwe były w wielkich miastach, we Florencji około 120 tysięcy, w Wenecji między 70 a 90 tysięcy, w Londynie od 15 do 25 tysięcy. Mało ofiar było w ogromnym Mediolanie, próbuje się to tłumaczyć wielką dyscypliną w tym mieście, rodziny „zawirusowane” zamykano w domach a żywność dostarczano im w koszach spuszczanych na sznurach.
Oprócz różnych okoliczności gospodarczych, społecznych, klimatycznych sprzyjających zarazie, w końcu XIX w. udało się zidentyfikować powodującą dżumę bakterię. Określa się ją jako Yersinia pestis od nazwiska szwajcarskiego lekarza i bakteriologa Aleksandra Yersin. Odróżniamy trzy typy tej choroby: dżuma dymienicza, dżuma posocznicowa i dżuma płucna. Bakteria ta występuje głównie w środowisku szczurów i innych gryzoni i jest przenoszona za pośrednictwem pcheł z jednego zwierzęcia na drugie. Zbytnie rozmnożenie się tych bakterii powoduje wymieranie całej populacji gryzoni i wówczas pchły przenoszą się na inne organizmy, mogą też zakazić ludzi. W czasie Czarnej Śmierci aktywna była – jak się przypuszcza – dżuma dymienicza, mogła również występować dżuma płucna.
Jeśli idzie o środowiska społeczne sprzyjające rozpowszechnianiu się zaraz to wieś była przez nie atakowana dość rzadko. Czarna Śmierć zmieniła jednak charakter nawiedzających świat co jakiś czas epidemii, po 1347 roku, prawie aż do końca średniowiecza w większości miast stały się one zjawiskiem cyklicznym, niemal nie było dekady, gdy udawało się uniknąć epidemii. Po roku 1480 dżuma powracała już rzadziej, co 15 – 20 lat.
Niemniej – a może bardziej – interesujące jak przebieg i postępy epidemii były postawy ludzi wobec tego nieszczęścia. Co ciekawe były one bardzo różne. Próbowano uniknąć zarazy, ale też starano się zrozumieć jej przyczyny. Pojawiły się bardzo odmienne zachowania, od skrajnej dewocji do utracjuszostwa, rozpusty i myślenia typu „po nas choćby potop”. Pytania o powody tak niezwykłego ataku śmierci, masowego umierania kierowano w stronę Pisma Świętego. Stamtąd płynęło wyjaśnienie, iż lud Boży rozgniewał Boga i ów zsyła nań liczne plagi. Lista grzechów i wykroczeń przeciw nakazom religii była pokaźna, bałwochwalstwo, krzywoprzysięstwo, brak pokory, pycha i wiele innych musiały być ukarane. Aby zapobiec lub odwrócić plagę należało ukorzyć się i całkowicie zmienić swoje zachowanie. Z jednej strony wystąpił kryzys zaufania do Kościoła, który nie potrafił zapobiec nieszczęściu, z drugiej szukano w tej instytucji oparcia w ciężkich czasach. Pojawili się biczownicy, którzy biczowali się publicznie by ułagodzić w ten sposób gniew Boga i spowodować odwrócenie zarazy. Wywierali wielkie wrażenie, wierzono w ich moc cudotwórczą, o czym świadczą zapisy, iż kobiety ocierały krew z ich ran, które sami sobie zadali i smarowały sobie oczy wierząc, że zostaną uzdrowione.
Jak przy wszelkich tego typu zagrożeniach poszukiwano też najprostszych wyjaśnień próbując znaleźć winnych w bliższym i dalszym otoczeniu. Żydów i trędowatych obarczano winą za to co się dzieje, przypisując im zatruwanie studni co sprzyja zarazie. Niechęć czy wrogość skierowano też przeciw obcym, przybyszom, a nawet zwrócono się przeciw przedstawicielom zawodów kojarzonych ze smrodem i brudem, takich jak kuśnierze, garbarze, sprzedawcy ryb, rzeźnicy i utrudniano im pracę. Krytykowano prostytucję, ponieważ w obliczu wielkich strat demograficznych kaznodzieje nawoływali do odtworzenia stanu ludności, a prostytucja jako zajęcie bezproduktywne temu nie służyła. Homoseksualizm ( określany wówczas zazwyczaj jako sodomia ) też znalazł się na „czarnej liście”, gdyż nie prowadził do wzrostu populacji. Jak widzimy zestaw tych „kozłów ofiarnych” był dość okazały i prowadził do wzrostu napięć społecznych.
Czarna Śmierć była zjawiskiem bardzo złożonym i wywarła wielki wpływ na wszystkie sfery życia wspólnoty europejskiej, od demografii, poprzez gospodarkę, handel, sztukę, literaturę, a przede wszystkim na mentalność, stosunek do świata. Zmieniła hierarchię wartości, uświadomiła kruchość i tymczasowość egzystencji ludzkiej. Powiada się niekiedy, że była pierwszą zapowiedzią wielkich wydarzeń przyszłości, takich jak renesans czy reformacja. Dzisiaj – wracając na koniec z głębi historii – też sporo komentatorów twierdzi, że po koronawirusie świat już nie będzie taki sam. Cóż, pożyjemy ( ? ), zobaczymy…

Prof. zw. dr hab. Wojciech Iwańczak, wykładowca Akademii Ignatianum w Krakowie, członek Polskiej Akademii Umiejętności, Sekretarz Generalny Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.

Czytaj dalej...

„Od powietrza /…/ zachowaj nas Panie” Rozmowa z mediewistką – dr hab. Beatą Wojciechowską, prof. UJK

W czasie, gdy często dość dramatycznie poszukujemy odpowiedzi na pytania: jak długo jeszcze, czy za jak wielką cenę, warto przypomnieć jak na pandemie sprzed wieków reagowali ówcześni Europejczycy. O spustoszeniach, które przyniosła na naszym kontynencie „czarna śmierć” rozmawiamy z dr hab. Beatą Wojciechowską, prof. Uniwersytetu Jana Kochanowskiego

Grzegorz Bień (MOB): - Powszechne jest przekonanie, że "czarna śmieć", czyli dżuma trafiła do średniowiecznej Europy z Azji Środkowej, być może z Chin. Analogie do współczesnej pandemii nasuwają się same, ale jak właściwie tamta zaraza trafiła na nasz kontynent?

Beata Wojciechowska: - Zarazy i epidemie towarzyszyły społecznościom od tysięcy lat, kształtując ich historię, zwyczaje i kulturę. Choroby zakaźne stanowią nie tylko zjawisko medyczne, ale mają wpływ na zachowania społeczne i sytuację gospodarczą. Te procesy widoczne są nie tylko dzisiaj, ale występowały także przed wiekami. Dżuma była chorobą zakaźną, roznoszoną wskutek bezpośrednich kontaktów z osobą chorą.
Część badaczy uważa, że „czarna śmierć” czyli epidemia dżumy narodziła się w Azji na początku XIV wieku. Przenoszona wzdłuż szlaków handlowych wywoływała śmierć i cierpienie. W 1347 r. dotarła do Kaffy, osady handlowej nad Morzem Czarnym, będącej własnością Genueńczyków. Przebywający w Kaffie Genueńczycy zostali zarażeni przez Tatarów i kiedy genueńskie statki pojawiły się jesienią 1347 r. na Sycylii okazało się, że ich załogi były już zainfekowane i śmiertelnie chore. Nie znano natury choroby, nie było na nią żadnego lekarstwa, a zarażeni konali w cierpieniach. Jeszcze w 1347 r. zaraza rozprzestrzeniła się we Włoszech, a na przełomie 1347 i 1348 r. dotarła do Francji, a stamtąd do Hiszpanii, Anglii, Niemiec, Polski i krajów skandynawskich. Szacunkowo przyjmuje się, że w latach 1348-1350 zmarła 1/3 populacji.

- Europejska populacja potrzebowała wielu lat, by powrócić do stanu sprzed zarazy. Co powodowało tak wolny postęp demograficzny?

- Choroba niestety nie zniknęła całkowicie w 1350 roku. W 1351 roku zaobserwowano ogniska dżumy w kilkunastu miejscach rozrzuconych po całej Europie. Aktywność epidemiczna widoczna była co kilkanaście lat również w XV wieku. W latach 1449, 1460, 1464, 1473, 1482 dżuma szerzyła się intensywnie we Francji, Włoszech, w Polsce i na Litwie. O pewnym wyciszeniu zarazy można mówić w II poł. XVI wieku, ale wiek XVII przyniósł słynny nawrót choroby w Londynie w 1665 roku. Opisał ją Daniel Defoe w Dzienniku roku zarazy.

- Na ile dramaty tamtej Europy przyczyniły się do innego spojrzenia na higienę i medycynę?

- W sytuacji zagrożenia zdrowia i życia starano się stosować różne środki lecznicze. Sądzono, że chorobę przynosi morowe powietrze i w celu oczyszczenia go palono w piecach drewno sosnowe, gałęzie i owoce jałowca, dębinę, jesion, cyprysy i pinię, łącząc je z silnie pachnącymi liśćmi pomarańczy, dębu, bylicy, piołunu czy mięty. Stosowano również napary z mięty, rozmarynu, tymianku, ruty, witek brzozowych, szałwii, lawendy i majeranku. W przypadku braku tych surowców zalecano spalać siarkę lub lać ocet na rozgrzane kamienie. Korzystanie z substancji roślinnych było tak popularne, że miasta i wsie dotknięte zarazą otaczał zapach spalanych roślin. Propagowano także spożywanie mikstur i specyfików sporządzanych z określonych zwierząt np. sadło wężowe, olejek z niedźwiadków, mięso gołębi czy jeleni. Zalecano noszenie specjalnych wonnych, ziołowych przedmiotów, takich jak aromatyczne kulki wkładane do nosa, skrapiane olejkami chusteczki i zielne puzderka. Przecinano także guzy dymienicze, puszczano krew, stawiano bańki, podawano środki napotne i przeczyszczające. Do modnych medycznych specyfików należał teriak, zwany driakwią i stanowiący mieszaninę sproszkowanych aromatycznych surowców roślinnych, żywic, terpentyny, wina, miodu oraz opium. Sugerowano noszenie amuletów np. ze sproszkowanej żaby, a także kamieni szlachetnych: topazu, szmaragdu, jaspisu i szafiru.

- Na ile skutecznie stosowano w tamtych czasach kwarantannę?

- Dość szybko zorientowano się, że należy oddzielić przestrzeń skażoną od zdrowej. Ideę kwarantanny stosowano już w XIV wieku. Zamykano mury miast przed obcymi przybyszami. Nakazywano opuszczenie miast potencjalnym nosicielom zarazy czyli włóczęgom i żebrakom. Zakazywano targów i jarmarków, zamykano publiczne łaźnie i szynki. Zaczęto zwracać uwagę na stan sanitarny miast. Wprowadzono obowiązek sprzątania ulic, zakaz wyrzucania odpadków w miejscach publicznych i ograniczenie liczby wałęsających się zwierząt. W XVI-wiecznej Anglii zalecano, aby lepiej pozostać w domu na wsi niż udawać się do miasta oraz sugerowano ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Władze niektórych miast angielskich nakazywały umieszczanie znaku krzyża na domach dotkniętych zarazą przez czterdzieści dni, przy równoczesnym obowiązku zapewnienia pożywienia chorym. Wymagano, aby osoby dotknięte dżumą, przez miesiąc po wyzdrowieniu, nie opuszczały miejsca zamieszkania ani nie spotykały się z innymi. Odzież osoby zainfekowanej należało spalić.

 

- Jak należy rozumieć średniowieczne  stwierdzenie, jakoby za pandemią stało "złe powietrze"?

- Ówcześni uczeni byli przekonani, że to złe lub zgniłe powietrze było czynnikiem odpowiedzialnym za powstanie epidemii. Masowe zachorowania i zgony miały powodować trujące wyziewy ziemi, które łącząc się ze zdrowym powietrzem zanieczyszczały je. Winą za powstawanie złego powietrza obarczano nie tylko gwiazdy i ciała niebieskie, ale także bagna, pobojowiska czy wnętrze Ziemi. Wierząc, że zaraza jest wywoływana przez zatrute powietrze mieszkańcy miast, wsi i osad starali się je rozpędzić. Rozpalano ognie na ulicach i drogach, przepędzano przez nie ryczące bydło, ale przede wszystkim bito w dzwony. Działania te miały rozrzedzać gęste, trujące powietrze i likwidować wilgotne opary. Hałas miał odganiać demony, choroby i wszelkie zło. Dzwony przerywały ciszę ogarniającą tereny objęte dżumą i nawoływały do udziału w obrzędach religijnych. Zalecano przy tym, aby wystrzegać się ciepłych, wilgotnych wiatrów południowych i zachodnich oraz mgieł. Pamięć o epidemiach dżumy zachowała się w powtarzanej do dziś antyfonie kościelnej „od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie”.
- Powtarzając ową suplikację dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Grzegorz Bień

Dr hab. Beata Wojciechowska, prof. UJK; Dyrektor Instytutu Historii tejże uczelni.
Zainteresowania badawcze: medycyna średniowieczna, kultura późnośredniowiecznej Polski, ekskomunikowani w Polsce średniowiecznej, sądownictwo kościelne – normy i praktyka, kultura prawna polskiego średniowiecza.

Czytaj dalej...
Subskrybuj to źródło RSS Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /home/hosting/www/muzeum.skarzysko.pl/www/templates/muzeum_im_orlabialego/html/com_k2/templates/default/user.php on line 131