Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

Aktualności

„Od powietrza /…/ zachowaj nas Panie” Rozmowa z mediewistką – dr hab. Beatą Wojciechowską, prof. UJK

W czasie, gdy często dość dramatycznie poszukujemy odpowiedzi na pytania: jak długo jeszcze, czy za jak wielką cenę, warto przypomnieć jak na pandemie sprzed wieków reagowali ówcześni Europejczycy. O spustoszeniach, które przyniosła na naszym kontynencie „czarna śmierć” rozmawiamy z dr hab. Beatą Wojciechowską, prof. Uniwersytetu Jana Kochanowskiego

Grzegorz Bień (MOB): - Powszechne jest przekonanie, że "czarna śmieć", czyli dżuma trafiła do średniowiecznej Europy z Azji Środkowej, być może z Chin. Analogie do współczesnej pandemii nasuwają się same, ale jak właściwie tamta zaraza trafiła na nasz kontynent?

Beata Wojciechowska: - Zarazy i epidemie towarzyszyły społecznościom od tysięcy lat, kształtując ich historię, zwyczaje i kulturę. Choroby zakaźne stanowią nie tylko zjawisko medyczne, ale mają wpływ na zachowania społeczne i sytuację gospodarczą. Te procesy widoczne są nie tylko dzisiaj, ale występowały także przed wiekami. Dżuma była chorobą zakaźną, roznoszoną wskutek bezpośrednich kontaktów z osobą chorą.
Część badaczy uważa, że „czarna śmierć” czyli epidemia dżumy narodziła się w Azji na początku XIV wieku. Przenoszona wzdłuż szlaków handlowych wywoływała śmierć i cierpienie. W 1347 r. dotarła do Kaffy, osady handlowej nad Morzem Czarnym, będącej własnością Genueńczyków. Przebywający w Kaffie Genueńczycy zostali zarażeni przez Tatarów i kiedy genueńskie statki pojawiły się jesienią 1347 r. na Sycylii okazało się, że ich załogi były już zainfekowane i śmiertelnie chore. Nie znano natury choroby, nie było na nią żadnego lekarstwa, a zarażeni konali w cierpieniach. Jeszcze w 1347 r. zaraza rozprzestrzeniła się we Włoszech, a na przełomie 1347 i 1348 r. dotarła do Francji, a stamtąd do Hiszpanii, Anglii, Niemiec, Polski i krajów skandynawskich. Szacunkowo przyjmuje się, że w latach 1348-1350 zmarła 1/3 populacji.

- Europejska populacja potrzebowała wielu lat, by powrócić do stanu sprzed zarazy. Co powodowało tak wolny postęp demograficzny?

- Choroba niestety nie zniknęła całkowicie w 1350 roku. W 1351 roku zaobserwowano ogniska dżumy w kilkunastu miejscach rozrzuconych po całej Europie. Aktywność epidemiczna widoczna była co kilkanaście lat również w XV wieku. W latach 1449, 1460, 1464, 1473, 1482 dżuma szerzyła się intensywnie we Francji, Włoszech, w Polsce i na Litwie. O pewnym wyciszeniu zarazy można mówić w II poł. XVI wieku, ale wiek XVII przyniósł słynny nawrót choroby w Londynie w 1665 roku. Opisał ją Daniel Defoe w Dzienniku roku zarazy.

- Na ile dramaty tamtej Europy przyczyniły się do innego spojrzenia na higienę i medycynę?

- W sytuacji zagrożenia zdrowia i życia starano się stosować różne środki lecznicze. Sądzono, że chorobę przynosi morowe powietrze i w celu oczyszczenia go palono w piecach drewno sosnowe, gałęzie i owoce jałowca, dębinę, jesion, cyprysy i pinię, łącząc je z silnie pachnącymi liśćmi pomarańczy, dębu, bylicy, piołunu czy mięty. Stosowano również napary z mięty, rozmarynu, tymianku, ruty, witek brzozowych, szałwii, lawendy i majeranku. W przypadku braku tych surowców zalecano spalać siarkę lub lać ocet na rozgrzane kamienie. Korzystanie z substancji roślinnych było tak popularne, że miasta i wsie dotknięte zarazą otaczał zapach spalanych roślin. Propagowano także spożywanie mikstur i specyfików sporządzanych z określonych zwierząt np. sadło wężowe, olejek z niedźwiadków, mięso gołębi czy jeleni. Zalecano noszenie specjalnych wonnych, ziołowych przedmiotów, takich jak aromatyczne kulki wkładane do nosa, skrapiane olejkami chusteczki i zielne puzderka. Przecinano także guzy dymienicze, puszczano krew, stawiano bańki, podawano środki napotne i przeczyszczające. Do modnych medycznych specyfików należał teriak, zwany driakwią i stanowiący mieszaninę sproszkowanych aromatycznych surowców roślinnych, żywic, terpentyny, wina, miodu oraz opium. Sugerowano noszenie amuletów np. ze sproszkowanej żaby, a także kamieni szlachetnych: topazu, szmaragdu, jaspisu i szafiru.

- Na ile skutecznie stosowano w tamtych czasach kwarantannę?

- Dość szybko zorientowano się, że należy oddzielić przestrzeń skażoną od zdrowej. Ideę kwarantanny stosowano już w XIV wieku. Zamykano mury miast przed obcymi przybyszami. Nakazywano opuszczenie miast potencjalnym nosicielom zarazy czyli włóczęgom i żebrakom. Zakazywano targów i jarmarków, zamykano publiczne łaźnie i szynki. Zaczęto zwracać uwagę na stan sanitarny miast. Wprowadzono obowiązek sprzątania ulic, zakaz wyrzucania odpadków w miejscach publicznych i ograniczenie liczby wałęsających się zwierząt. W XVI-wiecznej Anglii zalecano, aby lepiej pozostać w domu na wsi niż udawać się do miasta oraz sugerowano ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Władze niektórych miast angielskich nakazywały umieszczanie znaku krzyża na domach dotkniętych zarazą przez czterdzieści dni, przy równoczesnym obowiązku zapewnienia pożywienia chorym. Wymagano, aby osoby dotknięte dżumą, przez miesiąc po wyzdrowieniu, nie opuszczały miejsca zamieszkania ani nie spotykały się z innymi. Odzież osoby zainfekowanej należało spalić.

 

- Jak należy rozumieć średniowieczne  stwierdzenie, jakoby za pandemią stało "złe powietrze"?

- Ówcześni uczeni byli przekonani, że to złe lub zgniłe powietrze było czynnikiem odpowiedzialnym za powstanie epidemii. Masowe zachorowania i zgony miały powodować trujące wyziewy ziemi, które łącząc się ze zdrowym powietrzem zanieczyszczały je. Winą za powstawanie złego powietrza obarczano nie tylko gwiazdy i ciała niebieskie, ale także bagna, pobojowiska czy wnętrze Ziemi. Wierząc, że zaraza jest wywoływana przez zatrute powietrze mieszkańcy miast, wsi i osad starali się je rozpędzić. Rozpalano ognie na ulicach i drogach, przepędzano przez nie ryczące bydło, ale przede wszystkim bito w dzwony. Działania te miały rozrzedzać gęste, trujące powietrze i likwidować wilgotne opary. Hałas miał odganiać demony, choroby i wszelkie zło. Dzwony przerywały ciszę ogarniającą tereny objęte dżumą i nawoływały do udziału w obrzędach religijnych. Zalecano przy tym, aby wystrzegać się ciepłych, wilgotnych wiatrów południowych i zachodnich oraz mgieł. Pamięć o epidemiach dżumy zachowała się w powtarzanej do dziś antyfonie kościelnej „od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie”.
- Powtarzając ową suplikację dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Grzegorz Bień

Dr hab. Beata Wojciechowska, prof. UJK; Dyrektor Instytutu Historii tejże uczelni.
Zainteresowania badawcze: medycyna średniowieczna, kultura późnośredniowiecznej Polski, ekskomunikowani w Polsce średniowiecznej, sądownictwo kościelne – normy i praktyka, kultura prawna polskiego średniowiecza.