Please ensure Javascript is enabled for purposes of website accessibility

Wystawy plenerowe

S-75 „Wołchow”

 

W zbiorach Muzeum im. Orła Białego niestety nie mamy całego zestawu. Możemy obejrzeć dwie wyrzutnie z dwustopniowymi rakietami W-750. W ZSRR Prace nad konstrukcją rakiety przeciwlotniczej rozpoczęto w 1946 r. Pierwowzorem była zdobyczna niemiecka rakieta Hs–117 Schmetterling. Okazała się nieskuteczna podobnie jak rakieta wzorowana na innej niemieckiej rakiecie EMW Wasserfall. W 1952 Rosjanie wprowadzili na uzbrojenie wojsk obrony przeciwlotniczej zestaw S–25 „Berkut” z jednostopniową rakietą W-300, który miał bronić duże aglomeracje miejskie, był to system stacjonarny. W 1957 wprowadzono na uzbrojenie Armii Radzieckiej przeciwlotniczy zestaw rakietowy SA–75 „Dwina”. Do Polski trafił on już w 1959 roku pod nazwą SA–75M „Dźwina”. Po raz pierwszy bojowo użyto zestawu w Chinach. Zestrzelono samolot rozpoznawczy Martin RB–57D z Tajwanu. Bardziej znanym epizodem było zestrzelenie 1 maja 1960 roku amerykańskiego samolotu szpiegowskiego Lockheed U–2, pilotowanego przez Garego Powersa. Samoloty U-2 bezkarnie latały na terytorium ZSRR fotografując obiekty wojskowe. Najczęściej startowały z Pakistanu lądowały w bazie amerykańskiej na terenie Norwegii. Tego dnia, gdy radzieckie radary wykryły intruza przeciwko U-2 użyto nie tylko rakiet przeciwlotniczych ale także samolotów MiG-19 oraz Su-9. Brak koordynacji lub nieszczęśliwy przypadek spowodował ze radzieckie rakiety zestrzeliły nie tylko U-2 ale także własny samolot. Gary Powers przeżył, radziecki pilot nie miał tyle szczęścia. Powersa skazano w ZSRR ale szybko został wymieniony za radzieckiego szpiega na słynnym „moście szpiegów” w Berlinie Zachodnim.

Ciekawym epizodem związanym z SA–75M „Dźwina” była zorganizowana zasadzka na wyspie Wolin. Jej celem były zachodnioniemieckie samoloty zwiadowcze Atlantic latające wzdłuż granicy morskiej Polski. Często te samoloty naruszały przestrzeń powietrzną sprawdzając reakcje polskiej obrony przeciwlotniczej. Dowódca posiadał pisemny rozkaz Ministra Obrony Narodowej upoważniający do otwarcie ognia w przypadku naruszanie przestrzeni powietrznej bez potrzeby uprzedzania przełożonych. Był to rozkaz wyjątkowy. Na szczęście w okresie trwania zasadzki (XII.1968-I.1969) nie doszło do żadnego incydentu.